Connect with us

Poradnik

Wkrótce pilotaż programu dla pacjentów z chorobami reumatycznymi

Opublikowano

dnia

Choroby reumatyczne często eliminują młodych ludzi z rynku pracy. Opóźnienia diagnozy liczą nawet kilka lat. W efekcie oprócz znacznego obniżenia jakości życia pacjentów, choroby reumatyczne sporo kosztują podatnika. Dobrze więc, że od 1 stycznia 2023 r. w ośmiu ośrodkach w Polsce ruszy pilotaż programu Kompleksowej Opieki nad Pacjentem z Wczesnym Zapaleniem Stawów (KOWZS). Obejmie także chorych z rzadkimi chorobami tkanki łącznej.

Program jest „dzieckiem” prof. Brygidy Kwiatkowskiej, pełniącej funkcję konsultanta krajowego w dziedzinie reumatologii. Jego kryteria są zgodne z rekomendacjami European League Against Rheumtism ( EULAR) dotyczącymi diagnostyki i leczenia wczesnego zapalenia stawów.

Prof. Włodzimierz Samborski, prezes Polskiego Towarzystwa Reumatologicznego i przyszły realizator KOWZS podkreśla, że zwłaszcza dla pacjentów z małych ośrodków, ze wsi, szybki dostęp do specjalisty i właściwa diagnostyka wciąż stanowią olbrzymi problem i dla nich szczególnie ważny jest ten program.

Cieszę się, że znalazło się w programie miejsce dla młodych chorych, głównie kobiet z układowymi chorobami tkanki łącznej. Są kompletnie pogubione w systemie, trzeba będzie je znaleźć i wdrożyć do programu. Będę ich adwokatem – zapewnia prof. Maria Majdan z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, kierownik Katedry i Kliniki Reumatolgii i Układowych Chorób Tkanki Łącznej, w przyszłości będzie realizować na swoim terenie KOWZS.

Założyliśmy, że przyjmiemy 2 tys. pacjentów do programu. To bardzo dużo, ale widzimy, jak ważne dla chorych jest szybkie diagnozowanie. Chcą wiedzieć, na jakim etapie jest ich choroba. Udało nam się szybko diagnozować twardziny, zespoły Sjögrena,  spondyloartropatie – mówi dr Małgorzata Sochocka-Bykowska, wojewódzki konsultant w dziedzinie reumatologii w Pomorskiem.

Dr hab. Joanna Makowska, kierująca Kliniką Reumatologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, konsultant wojewódzka w tej dziedzinie, podkreśla, jak dobre efekty daje utworzenie interdyscyplinarnych zespołów specjalistów.

Dzięki temu diagnozujemy szybko np. chorobę śródmiąższową płuc. Widzimy też, że mamy mniej niż zakładane w programie 80 proc. pacjentów z chorobami zapalnymi. Jest zaś bardzo wielu chorych na neuropatie, zwyrodnienia i zespoły zwyrodnieniowe kręgosłupa. Dzięki temu, że je rozpoznajemy, wiejscy lekarze wiedzą, gdzie pokierować pacjenta – mówi Joanna Makowska.

Violetta Zajk z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Młodych z Zapalnymi Chorobami Tkanki Łącznej “3majmy się razem” sama choruje na zesztywniające zapalenie stawów kręgosłupa. Wie, co znaczy dla pacjenta szybkie pozbycie się bólu.

Żałuję, że nie zachorowałam teraz, nie musiałabym cierpieć tyle lat – mówi Zajk.

3 proc. populacji cierpi na łuszczycę. Jeśli choroba nasila się, bolą stawy. 40 proc. osób dotkniętych łuszczycą zachoruje także na łuszczycowe zapalenie stawów. Tymczasem kolejki do reumatologów dobijają chorych. Zdają sobie sprawę, że opóźnienia diagnostyczne mogą grozić kalectwem – wylicza Dagmara Samselska, prezes zarządu Amicus Fundacji Łuszczycy i ŁZS i dziękuje w imieniu pacjentów za ten program.

Dlaczego KOWZS jest tak ważny?

Aż 14,6 proc. pacjentów zgłasza się do lekarza w rok po pierwszych objawach, a w przypadku choroby reumatoidalnej jest to zdecydowanie za późno. Jeśli chodzi o reumatoidalne zapalenia stawów (RZS) tylko 10-20 proc. chorych ma ustalone rozpoznanie i włączone leczenie w ciągu 12 tygodni. Prawidłowe rozpoznanie spondyloartropatie trwa od 5 do ponad 10 lat od pojawienia się pierwszych objawów (dotyczy zwłaszcza kobiet, młodzieńczego początku i braku antygenu HLA B27).

Optymizmem nie napawa też diagnostyka tocznia rumieniowatego układowego: prawidłowe rozpoznanie pacjent otrzymuje po 22-28 miesiącach (początkowe objawy – zapalenie stawów), 48 miesięcy przy pierwszych objawach w wieku starszym. Te dane pokazują, jak ważna jest edukacja pacjentów. Tym bardziej, że aż 15 chorób manifestuje się wczesnym zapaleniem stawów.

Eksperci cieszą się, że rozporządzenie ministra zdrowia w sprawie programu ma zostać opublikowane do połowy grudnia br., aby ośrodki miały czas na przygotowanie się do rozpoczęcia działalności. Pilotaż ma realizować osiem ośrodków w Polsce.

KOWSZ ma usprawnić diagnostykę i doprowadzić do szybszego włączenia leczenia. To bardzo ważne z punktu z punktu widzenia pacjentów.

Przewlekły utrzymujący się proces zapalny zwiększa ryzyko szybszego pojawienia się schorzeń współistniejących m.in. chorób sercowo-naczyniowych, nowotworów, cukrzycy, depresji. Te choroby są przyczyną przedwczesnych zgonów. W tym celu konieczne jest wprowadzenie takich zasad postępowania, które nawet w przypadku obrzęku jednego stawu skierują chorego na właściwą „ścieżkę diagnostyczną” – podkreśla prof. Brygida Kwiatkowska.

Dlaczego „szybkość” jest szczególnie ważna w przypadku chorób reumatoidalnych? Badanie przeprowadzone w latach 2009-2010 w Polsce, które objęło 1000 respondentów chorych na RZS spośród pacjentów 50 losowo wybranych poradni reumatologicznych w kraju pokazuje, że aż 53 proc. chorych na RZS ma orzeczenie niepełnosprawności; 41 proc. respondentów zadeklarowało, że ma potrzebę dostosowania warunków domowych do swoich ograniczeń związanych z chorobą, a tylko 5 proc. (z 1 000 respondentów) zdeklarowało, że ma tego rodzaju udogodnienia.

Szacuje się, że w Europie 40 proc. osób z RZS musi rezygnować z pracy z powodu choroby. Większość osób na RZS zaczyna chorować w wieku produkcyjnym (nie na emeryturze). Wyniki polskiego badania wskazują, że przed pojawieniem się objawów choroby zatrudnionych jest nawet 61,9 proc. chorych na RZS. Krótko po ustaleniu rozpoznania wielu z nich musi zrezygnować z pracy. Po 5 latach choroby pracuje tylko 20 proc. chorych. Przynajmniej połowa ankietowanych pacjentów chorych na RZS musi zacząć utrzymywać się z renty inwalidzkiej oraz jest zagrożona ubóstwem.

Reumatyzm obniża jakość życia

Raport AOTMiT – świadczenia gwarantowane z zakresu reumatologii w ramach JGP z 2018 r. pokazuje, że choroby reumatyczne – zarówno o podłożu zapalnym, jak i niezapalnym, istotnie wpływają na obniżenie jakości życia. Dotyczy to zwłaszcza funkcjonowania społecznego oraz samopoczucia.

Znacznie częściej pomocy ze strony rodziny lub znajomych potrzebują kobiety chore na RZS (kobiety: 65 proc., mężczyźni: 25proc.). Zależność od najbliższego otoczenia dotyczy obowiązków domowych (70 proc.), zakupów (41 proc.), przenoszenia ciężkich przedmiotów (20 proc.), transportu (15 proc.), higieny osobistej (11 proc.).Pacjenci z RZS często są zależni finansowo od najbliższych (rodziny, przyjaciół). Częściej o wpływie choroby (RZS) na ich funkcjonowanie w społeczeństwie mówią osoby młode niż osoby powyżej 65. roku życia. Skarżą się też, że nie mogą uprawiać sportu.

Na czym polega KOWZS?

Kompleksowa opieka nad pacjentem z wczesnym zapaleniem stawów obejmuje procedury diagnostyczne i terapeutyczne realizowane w ramach świadczeń szpitalnych, ambulatoryjnych i rehabilitacji leczniczej, w okresie 12 miesięcy od rozpoczęcia realizacji świadczenia.

Celem opieki kompleksowej jest zapewnienie pacjentowi:

    Koordynacji leczenia obejmującego przeprowadzenie diagnostyki mającej na celu rozpoznanie wczesnej choroby stawów, rozpoczęcie terapii, monitorowanie efektów leczenia;
    Rehabilitacji leczniczej;
    Zapewnienie dostępu do leczenia w ramach programów lekowych, w przypadku wskazań do tego typu terapii.
KOWZS koordynować będzie szpital posiadający oddział reumatologii, zapewniający jednocześnie wymaganą infrastrukturę do realizacji świadczeń w ramach opieki kompleksowej w dostępie, tj. przyszpitalną poradnię reumatologiczną. Takie skoncentrowanie leczenia wokół wyspecjalizowanych ośrodków koordynujących, posiadających duże doświadczenie w wykonywaniu procedur diagnostyczno-leczniczych, jak i z zakresu programów lekowych oraz zapewniających dostęp do rehabilitacji reumatologicznej, jest korzystne dla pacjenta. Daje nadzieję na ograniczenie liczby hospitalizacji z powodu chorób zapalnych stawów, a co z tym wiąże się, krótko- i długookresowej niezdolności do pracy. Poprawi także efektywność leczenia oraz zmniejszy ryzyko wystąpienia niepełnosprawności.
KOWZS: rola lekarza POZ i reumatologa

Lekarz podstawowej opieki zdrowotnej przeprowadzi screening w kierunku zapalnej choroby reumatycznej, a w przypadku jej podejrzenia jak najszybciej skieruje chorego do reumatologa, który potwierdzi zapalenie stawów i skieruje go do ośrodka realizującego KOWZS.  

Do programu można włączyć pacjenta, który nie był diagnozowany i nie był leczony w kierunku choroby zapalnej stawów, jeśli:

  1. zgłasza ból i obrzęk przynajmniej jednego stawu nie będącego wynikiem urazu;
  2. czas trwania objawów maksymalnie 6 – 12 tygodni;
  3. brak możliwości ustalenia konkretnego rozpoznania przez lekarza.

W szpitalu realizującym program pacjenci podlegają preselekcji, przeprowadzanej przez asystenta opieki, na podstawie ankiety telefonicznej. Celem jest wstępna selekcja pacjentów z chorobami zapalnymi stawów od pacjentów z chorobami zwyrodnieniowymi stawów przed pierwszą wizytą u lekarza reumatologa. „Porada 0” to konsultacja przeprowadzona przez lekarza reumatologa w celu weryfikacji pacjentów chorych na zapalne choroby stawów. „Porada 1” to potwierdzenie obecności zapalenia stawów przez lekarza reumatologa i kwalifikacja pacjenta do KOWZS. „Porady 2-6” w KOWZS mają włączyć pacjenta w proces terapeutyczny na podstawie ustalonego indywidualnego planu leczenia, w tym rehabilitację w terminie 14 dni od rozpoczęcia leczenia, a w przypadku innej choroby niż RZS – przeprowadzenie w jak najkrótszym czasie pogłębionej diagnostyki (badania dodatkowe). To zapewni uzyskanie jak najszybszej i najdłuższej remisji/niskiej aktywności choroby.

Ile to będzie kosztować?

Koszty realizacji KOWZS wynoszą 4254 zł na jednego pacjenta, z uwzględnieniem największej liczby rozpoznań RZS (80 proc.) wśród wczesnych zapaleń stawów oraz z uwzględnieniem 6 porad specjalistycznych: konsultacji, badań laboratoryjnych, obrazowych. Leczenie pacjenta z innym rozpoznaniem niż RZS wyniesie 7254 zł z uwzględnieniem kosztów pakietu badań dodatkowych (dla 20 % pacjentów) oraz 6 porad specjalistycznych w ramach KOWZS tj. konsultacji, badań laboratoryjnych, obrazowych. W programie zakłada się, że jeden ośrodek przyjmie 150 pacjentów rocznie, co daje koszt 728 100 zł; dla 8 ośrodków – 5 824 800 zł rocznie.
Ile kosztuje reumatyzm?

Według raportu „Stan opieki reumatologicznej w Polsce” (2011) ponad 10 mln Polaków cierpiało z powodu chorób układu mięśniowo-szkieletowego. Blisko połowa z nich nie była zdolna do pracy zawodowej. Oceniało się, że koszty pośrednie, tj. renty, absencja w pracy i rehabilitacja pacjentów z chorobami reumatycznymi są w Polsce dziesięciokrotnie wyższe (4,5 mld zł) niż nakłady na ich leczenie (384 mln zł). Szacuje się, że koszty chorób reumatycznych pochłaniają blisko 1,5 proc. PKB.

Na RZS w Polsce cierpi ok. 400 tys. osób w wieku od 30. do 50. roku życia – a jest to okres przypadający na ich największą aktywność życiową i zawodową. Ocenia się, że co trzeci chory nie jest zdolny do pracy już po dwóch latach od rozpoznania choroby. Dla wielu oznacza to także przedwczesne zakończenie aktywnego trybu życia.

Raport „Stan opieki reumatologicznej w Polsce” (2011) pokazywał, że szacunkowe wydatki Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (FUS) związane z chorobami reumatycznymi wyniosły w 2009 r. ponad 4,5 mld zł, z czego: 3,13 mld zł wynosiły wypłaty świadczeń związanych z funduszem rentowym z tytułu niezdolności do pracy; 219 mln zł stanowiły wypłaty świadczeń rehabilitacyjnych; 1,188 mld zł wynosiły wypłaty świadczeń z tytułu absencji chorobowej. Należy sądzić, że po dekadzie te wydatki tylko wzrosły.

Źródło informacji: Serwis Zdrowie

Poradnik

Jak poznać, że sport zamiast pomagać, szkodzi

Opublikowano

dnia

Dodane przez

W miejsce popularnego „sport to zdrowie” ortopedzi na podstawie swoich doświadczeń w gabinetach ukuli inne powiedzenie, które sprawdza im się w gabinetach: „przez sport do kalectwa”. Rozwojowi rozmaitych urazów służą szkodliwe mity, jak choćby ten, że podczas ćwiczeń powinno boleć. Dowiedz się więcej.

Sport uprawiany wyczynowo bardzo często polega na eksploatowaniu organizmu do granic jego możliwości, a często wręcz poza jego możliwości. I nawet jeśli w trakcie sportowych aktywności uda się uniknąć poważniejszej kontuzji, to często w późniejszym okresie, już po zakończeniu kariery sportowcowi zdarzają sytuacje, które prowadzą do mniejszego bądź większego upośledzenia funkcji ruchu.

Wiele lat temu w JAMA opisane zostały przez naukowców pod kierunkiem UM Kujala rezultaty aż 21-letniej obserwacji ponad 2 tysięcy sportowców fińskich reprezentacji oraz grupy kontrolnej spoza wyczynowego sportu. Zbadane zostały m.in. wskaźniki opieki szpitalnej po zakończeniu kariery zawodowej. Okazało się, że ryzyko hospitalizacji z powodu zaburzeń układu mięśniowo-szkieletowego było wyższe niż w grupie kontrolnej dobranej wiekowo. Najprawdopodobniej można to w pewnym stopniu wytłumaczyć zwiększonym ryzykiem choroby zwyrodnieniowej stawów wśród byłych elitarnych sportowców, co wykazano w badaniach szwedzkich piłkarzy.

Inne powszechnie występujące urazy, takie jak zmiany przeciążeniowe zapalne ścięgien czy urazy mięśni mogą negatywnie wpłynąć, a w krańcowych przypadkach zakończyć karierę, chociaż z reguły nie prowadzą do niepełnosprawności po zakończeniu kariery zawodowej.

„Sport wyczynowy najczęściej rozpoczynamy uprawiać bardzo wcześnie, mając 4-6 lat i trenujemy co najmniej do trzydziestki. Jeśli robimy na wysokim poziomie, to nawet jeżeli organizm jest zaadaptowany do wysiłku, codziennie doprowadzamy go do granicy możliwości” – tłumaczy ortopeda dr Jarosław Feluś.

Ale nie trzeba uprawiać sportu wyczynowo, by nadmiernie eksploatować organizm. Badania skandynawskie przeprowadzone w latach 90-tych na obszarze zamieszkałym przez ponad 41 000 osób dowodzą, że urazy sportowe stanowiły 10 do 19 proc. wszystkich ostrych urazów obserwowanych na izbie przyjęć.

Jak poznać, że sport przestaje być dla nas zdrowy?

„Aktywność sportowa nie powinna boleć. A gdy jesteśmy >>nierozćwiczeni<< tak się dzieje. W niezaadaptowanym do wysiłku organizmie przeciążone mięśnie pracują na metabolizmie beztlenowym, który dużo bardziej obniża pH organizmu, czyli zakwasza go – skutki tego odczuwamy najczęściej następnego dnia, fundując sobie znane wszystkim zakwasy” – tłumaczy specjalista.

Zakwasy zaś nie są dobre. Boleć mogą nie tylko mięśnie – jeśli nadmiernie je obciążamy bolą także przyczepy mięśniowe, torebki stawowe, stawy, które także należy wdrażać stopniowo do wysiłku – w przeciwnym razie nie będą odpowiednio elastyczne, nawodnione i ukrwione.

Nie tylko zakwasy

Jeśli jesteśmy wytrenowani, aktywność fizyczna nie powinna boleć. Jeśli tak się dzieje, to znaczy, że mogło dojść do przeciążenia. I wcale nie chodzi o pojedyncze zdarzenie na jednym treningu, a coś o wiele bardziej podstępnego.

„To niekoniecznie zdarzenie, które jesteśmy w stanie zdefiniować, może być to uraz, który wynika z powtarzających się mikrourazów sumarycznie przekraczających możliwości adaptacyjne organizmu. Bo na przykład ćwiczeń było za dużo, tworzy się stan zapalny, zaczyna nas boleć przyczep mięśnia, który naraziliśmy na nadmierny wysiłek i dochodzi do mikrouszkodzeń, które podczas kolejnych treningów się pogłębiają. Ból w trakcie treningu lub po nim zawsze powinien być dla nas sygnałem ostrzegawczym” – mówi ortopeda.

Najgorsze jest to, że można… nie zauważyć tego, iż doszło do kontuzji. Przeciążenie lub uraz, którego nie zarejestrowaliśmy, może spowodować, że organizm zmieni wzorzec ruchu i w efekcie zaczniemy na przykład intuicyjnie obciążać bardziej jedno kolano. W konsekwencji po jakimś czasie, narażone na większy wysiłek, zacznie boleć. By to naprawić, najczęściej trzeba popracować z rehabilitantem. Może się też okazać, że podczas uprawiania sportu zniszczyliśmy sobie chrząstkę stawową i należałoby na jakiś czas przestać uprawiać sport obciążający kolana (np. piłkę nożną czy narciarstwo), by dać im szansę na regenerację. Przy czym specjalista zastrzega, że takie struktury jak chrząstka stawowa regenerują się w bardzo ograniczonym zakresie.

Ból to sygnał, że po pierwsze na jakiś czas warto zrobić przerwę, żeby pozwolić zregenerować się tkankom.

W poważniejszych przypadkach (np. utrzymującego się bólu, opuchlizn) lepiej udać się po diagnozę do specjalisty. Leczeniem urazów narządu ruchu zajmuje się ortopeda, ale o pomoc można poprosić też fizjoterapeutę. Być może konieczne będą kolejne badania (USG, RTG, TK lub MR), ale o tym, które badanie warto wykonać, najlepiej aby zdecydował specjalista.

„Laik nie podejmie trafnej decyzji, kiedy wystarczy USG, a kiedy konieczne jest zrobienie tomografii czy rezonansu magnetycznego. USG często jest badaniem pierwszego rzutu – bardzo potrzebnym i wartościowym dla człowieka, który potrafi je wykonywać. Trochę jak stetoskop dla internisty. Ale na tej podstawie nie da się zdiagnozować wszystkiego. Fakt, że jest to badanie łatwo dostępne (aparat do USG stoi niemal w każdym gabinecie) i stosunkowo tanie sprawia, że to badanie bywa też nadużywane” – uważa dr Feluś.

Może się też okazać, że nasza anatomia nie predysponuje nas do uprawiania danej dyscypliny sportowej. Wybierając rodzaj sportu można też uwzględnić jej „urazowy potencjał”, ale często trudno to określić. Dyscypliny, w których urazy zdarzają się rzadziej, to na przykład jazda na rowerze, pływanie czy marszobiegi, a są takie, w których zdarza się to znacznie częściej – np. w grach zespołowych. Jak wynika ze wspomnianych wcześniej badań skandynawskich, większość urazów wystąpiła w piłce nożnej (38,9 proc.), następnie w koszykówce/siatkówce/piłce ręcznej (10,9 proc.) i hokeju (9,2 proc.).

Ale są też takie, gdzie jeden błąd może trwale zakończyć karierę sportową, a nawet… życie, jak na przykład wspinaczka wysokogórska.

Każdy sport ma swoją specyfikę i czym innym musi się martwić amator, który po pracy idzie pograć z kolegami w siatkówkę czy koszykówkę, o czym innym musi myśleć kolarz, który bierze udział w amatorskich wyścigach, a jeszcze o czym innym piłkarz, który grywa regularnie w piłkę nożną.

Jak uprawiać sport bezpiecznie?

Podstawą jest rozgrzewka. Wiele osób ją ignoruje nie doceniając jej znaczenia.

„Nie rozgrzany organizm jest słabiej ukrwiony, a nie ukrwiony jest dużo mniej elastyczny, a tym samym podatny na urazy. Warto więc zrobić chociaż 5-10 minut rozgrzewki, aby ciało zaadaptowało się do wysiłku, który za chwilę planujemy. Choć to truizm, naprawdę pozwala znacząco zmniejszyć ryzyko kontuzji” – mówi dr Feluś.

Pamiętajmy, że dla osób, które na co dzień siedzą za biurkiem i nagle podejmą decyzję, że zaczną się ruszać intensywny sport może okazać się niebezpieczny.

„Dobrze jest słuchać swojego organizmu. Jeżeli podczas uprawiania sportu czy tuż po jego zakończeniu pojawiają się pewne symptomy: ból, usztywnienia, ograniczenia w ruchu, nie warto odgrywać bohatera. Lepiej skorzystać z diagnostycznej pomocy specjalisty, żeby dowiedzieć się czy to problem, który będzie się pogłębiał, czy chwila przerwy wystarczy, by bezpiecznie powrócić do ćwiczeń” – sugeruje ortopeda.

Warto też wiedzieć, że zaniedbane czy zlekceważone urazy lubią odzywać się w przyszłości. Np. uraz więzadła krzyżowego przedniego (ACL – znajduje się w kolanie) znacząco zwiększa ryzyko długotrwałych następstw, takich jak wtórne uszkodzenia łąkotek, chrząstki stawowej, z wczesnym rozwojem choroby zwyrodnieniowej stawów.

Suplementy dla sportowców: czy to ma sens?

Miewa, ale specjalista zastrzega, że nie da się jednoznacznie powiedzieć, w jakich sytuacjach.

„Bo np. przyjmowanie asparginu, który ma spowodować, że zmniejszy się tendencja do patologicznego skurczu – owszem, ma sens. Ale już np. glukozamina mająca wzmacniać chrząstkę stawową opiera się głównie na obietnicy wiecznej młodości. Za jej sprawą chrząstka stawowa nie regeneruje się i jej przyjmowanie ma umiarkowany, a w wielu przypadkach wręcz zerowy efekt, co udowodniono klinicznie” – mówi ortopeda.

Inaczej ma się sprawa z zawodowymi sportowcami, którzy przy wsparciu suplementów, mogą poprawić wyniki o sekundę czy kilka centymetrów – w zależności od dyscypliny. Czy to jednak potrzebne amatorowi?

„Oczywiście rozsądne przyjmowanie suplementów nie szkodzi, można więc je zażywać, ale nie spodziewałbym się cudów, jeśli chodzi o poprawę wydolności. A już na pewno nie spodziewałbym się, że to zabezpieczy nas przed kontuzją, bo to jest raczej kwestia przygotowania organizmu do wysiłku fizycznego oraz nieprzesadzania z intensywnością, która przekracza możliwości naszego organizmu i naraża przyczepy mięśniowe i tkanki na nadmierną eksploatację” – podsumowuje specjalista.

Może więc chociaż dieta?

Inaczej ma się sprawa diety, której znaczenie w osiąganiu wyników sportowych docenia się w coraz większym stopniu. Choć dostępnych jest wiele strategii żywieniowych, zalecenia dietetyczne powinny być indywidualne dla każdego sportowca i jego dyscypliny i najlepiej, aby były opracowane przez wykwalifikowanego dietetyka.

Są jednak pewne ogólne zasady:

węglowodany powinny stanowić od 45 do 65 proc. diety sportowca, aby zaspokoić jego zapotrzebowanie na energię;

10 do 30 proc. stanowić powinny białka – są potrzebne do budowy mięśni i siły;

tłuszcz powinien stanowić 25-35 proc. – dzięki niemu możliwa jest m.in. izolacja oraz produkcja energii.

Spośród mikroelementów, wapń, witamina D i żelazo są niezbędne dla zdrowia kości. Wapń i żelazo zdrowy człowiek w wystarczającej ilości dostarczy sobie z odpowiednio skomponowanych posiłków. Witaminę D w razie jej niedoboru należy suplementować.

Sportowcy powinni też dążyć do utrzymania odpowiedniego poziomu nawodnienia oraz minimalizować utratę płynów podczas wysiłku fizycznego do nie więcej niż 2 proc. masy ciała.

„Jest wiele produktów spożywczych, które poprawiają wydolność, dlatego nawet amatorzy, szczególnie ci, którzy uprawiają sport z taką intensywnością, że to staje się stylem życia, powinni skorzystać z pomocy dietetyka i tą drogą dodatkowo wzmacniać swój organizm” – uważa dr Feluś.

Źródło informacji: Serwis Zdrowie 
 

Kontynuuj czytanie

Poradnik

ChatGPT nowa sztuczna inteligencja. Tego możesz nie wiedzieć

Opublikowano

dnia

Dodane przez

Aplikacja ChatGPT może z powodzeniem inspirować naukowców przy pisaniu artykułów. Jest też wsparciem w kwestiach koncepcyjnych i językowych – powiedział PAP Marcin Wilkowski z Centrum Kompetencji Cyfrowych UW.

Aplikację ChatGPT opracowała amerykańska firma OpenAI. Służy m.in. do tworzenia odpowiedzi na pytanie lub polecenia wprowadzane przez użytkownika. Potrafi też wykonać bardziej złożone zadania, na przykład napisać opowiadanie. Pierwszą wersję narzędzia udostępniono publicznie w listopadzie ub.r. Światowe media zwróciły uwagę na to, że ChatGPT ma duże możliwości i stał się popularny wśród użytkowników internetu. W ciągu pierwszych dni skorzystało z niego kilka milionów osób.

“ChatGPT można z powodzeniem używać jako wsparcie przy pisaniu tekstów literackich lub naukowych. Może stworzyć zarys, szkic tekstu i wskazać listę wątków, które należy poruszyć” – powiedział PAP Marcin Wilkowski z Centrum Kompetencji Cyfrowych Uniwersytetu Warszawskiego.

Zwrócił uwagę na to, że w porównaniu z innymi chatbotami, czyli programami prowadzącymi konwersację z użytkownikiem, na przykład w witrynach sklepów internetowych, ChatGPT tworzy wypowiedzi o bardzo dużym zakresie tematycznym. Przywołuje przy tym wiele szczegółów wzbogacających tekst.

Wilkowski podkreślił, że najnowszą wersję aplikacji wytrenowano na tekstach tworzonych przez człowieka – książkach, Wikipedii, zasobach internetowych i na konwersacjach między prawdziwymi osobami.

“ChatGPT działa pozornie w sposób kreatywny, na pewno jest bardzo elastyczny. Można mu na przykład zlecić tłumaczenie, napisanie tekstu w określonym stylu, wiersza lub piosenki, ale też kodu w wybranym języku programowania” – zwrócił uwagę Wilkowski.

Narzędzie mogą też z powodzeniem stosować naukowcy.

“Czat może nie tylko inspirować autorów tekstów naukowych, ale nawet stworzyć abstrakt takiego artykułu” – wskazał Wilkowski.

Przytoczył wyniki eksperymentu wykonanego przez naukowców z Northwestern University w Chicago (USA), którego wyniki opublikowano w repozytorium bioRxiv. Na potrzeby badania ChatGPT wygenerował abstrakty publikacji naukowych. Okazało się, że w co trzecim przypadku osoby ankietowane nie potrafiły odróżnić tekstu przygotowanego przez narzędzie od napisanego przez człowieka. Publikowane są też już eksperymentalne artykuły naukowe, w których wprost informuje się o wykorzystaniu tej aplikacji w konstrukcji i korekcie tekstu.

Wilkowski zwrócił uwagę, że ChatGPT jest dostępny za darmo. Aby z niego skorzystać, wystarczy się zalogować i zacząć zadawać pytania i komendy. Do tworzenia tekstów nie jest potrzebne korzystanie z języków programowania, co jest konieczne w przypadku wielu modeli języka naturalnego.

“Część badaczy już z nim eksperymentuje i zapewne na stałe umieści w swoim zestawie narzędzi, wśród których są m.in. translatory, wyszukiwarki tekstów naukowych czy programy zarządzające przypisami” – wskazał ekspert.

Wilkowski zaznaczył, że program ChatGPT nie jest wszystkowiedzący. Na przykład ma ograniczone informacje o zjawiskach i wydarzeniach po 2021 r. Może też tworzyć logiczne i gramatyczne odpowiedzi, które jednak okazują się błędne w szczegółach takich, jak daty, nazwiska czy tytuły książek.

“Mimo wielu barier może pomóc on w wypracowywaniu koncepcji artykułu naukowego, jego struktury czy abstraktu, a nawet w korekcie i redakcji artykułu w języku obcym” – wskazał Wilkowski

Ekspert powiedział, że współczesny system naukowy nakłada na badaczy konieczność nieustannego publikowania, bo na tej podstawie ocenia się ich pracę i zapewnia finansowania badań. ChatGPT może im w tym zadaniu pomóc, ale nie zawsze w sposób etyczny.

“Część naukowców publikuje w tzw. drapieżnych wydawnictwach, które tylko z nazwy są naukowe. Publikowane w nich prace nie podlegają recenzjom. Dlatego wykorzystanie ChatuGPT do szybkiego przygotowywania tekstów, nawet od podstaw, może mieć ostatecznie negatywne konsekwencje dla nauki” – zauważył ekspert.

Jednocześnie podkreślił, że niektóre organizacje naukowe czy redakcje czasopism informują już o niedopuszczaniu artykułów pisanych z wykorzystaniem ChatGPT. Zdaniem innych ekspertów ChatGPT będzie niebawem najczęściej cytowanym autorem wszechczasów.

Źródło informacji: Nauka w Polsce

Kontynuuj czytanie

Polecane