Connect with us

Poradnik

Te owoce są bardzo dobre na płodność

Opublikowano

dnia

Coraz więcej par starających się o dziecko zmaga się z problemem obniżonej płodności lub niepłodności, który może dotyczyć zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Choć przyczyny tego bywają różne, to jednak warto wiedzieć, że w zapobieganiu i leczeniu niepłodności istotną rolę odgrywa m.in. odpowiednio skomponowana dieta. Sprawdź, co powinno się w niej znaleźć, a co jest w niej niepożądane.

Eksperci szacują, że problem niepłodności dotyczy obecnie około 10-16 proc. osób w wieku rozrodczym. W efekcie, w Polsce boryka się z nim około miliona par! Na szczęście niepłodność jest stanem odwracalnym (w przeciwieństwie do bezpłodności) – czyli dzięki odpowiedniemu postępowaniu terapeutycznemu często udaje się ją pokonać.
Przypomnijmy, że niepłodność oznacza niemożność uzyskania ciąży w ciągu 12 miesięcy – pomimo regularnego współżycia seksualnego bez zabezpieczenia.

Choć diagnostyka i leczenie zaburzeń płodności stanowią bardzo złożony problem, z uwagi na wielość możliwych przyczyn tego zaburzenia u różnych osób, to jednak warto wiedzieć, że istnieją pewne uniwersalne zalecenia profilaktyczne i terapeutyczne, które osoby zagrożone albo dotknięte tym problemem powinny jak najszybciej wdrożyć, aby spróbować mu zapobiec lub też zdusić go w zarodku.

„Diagnostyka i leczenie niepłodności wymagają holistycznego podejścia do problemu. Ze względu na stres, jaki dotyka niepłodną parę w okresie oczekiwania na dziecko, należy rozważyć konsultację psychologiczną. Istotne jest również zalecenie zdrowego trybu życia obojgu partnerom, a w szczególności wyeliminowanie szkodliwych czynników (tj. niewłaściwej diety, używek, tytoniu i nadmiaru alkoholu)” – czytamy w rekomendacjach dotyczących diagnostyki i leczenia niepłodności opracowanych przez polskie gremia eksperckie z dziedziny zdrowia prokreacyjnego (PTMRiE/PTGiP).

Dlaczego dieta i styl życia mają istotne znaczenie w profilaktyce i leczeniu zaburzeń płodności?

„Coraz więcej jest dowodów na to, że sposób żywienia może mieć istotny wpływ na płodność, zarówno u mężczyzn jak i kobiet. Niepłodności spowodowanej zaburzeniami owulacji może w znacznej mierze zapobiec utrzymanie prawidłowej masy ciała. Niedowaga, a w jeszcze większym stopniu nadwaga i otyłość, wiąże się z nasilonym ryzykiem niepłodności” – czytamy w specjalistycznym opracowaniu dotyczącym związków między dietą a płodnością, opublikowanym w czasopiśmie naukowym „Medycyna Wieku Rozwojowego”.

„Złożone przyczyny niepłodności, jak i ich udowodniony związek z dietą oraz stylem życia cywilizacji zachodniej skłaniają do wielodyscyplinarnego postępowania terapeutycznego, w tym interwencji dietetycznej. Biorąc pod uwagę skalę problemu, zmiana stylu życia i diety może mieć decydujące znaczenie dla sukcesu prokreacyjnego wielu par” – zaznaczają eksperci, m.in. z Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego (CMKP) w Warszawie, w opracowaniu na temat potencjalnej roli postępowania dietetycznego w przeciwdziałaniu niepłodności.

Owoce jagodowe cennym składnikiem diety płodności

Specjaliści wyjaśniają np., że częstą przyczyną kobiecej niepłodności są zaburzenia owulacji, które z kolei mogą być „efektem ubocznym” tzw. insulinooporności (oporności na insulinę – czyli zaburzenia metabolicznego, które polega na zmniejszeniu wrażliwości tkanek organizmu na insulinę). Tymczasem, jak wiadomo, insulinooporność bardzo często rozwija się u osób z nadmierną masą ciała. To właśnie dlatego w ich przypadku zmiana sposobu żywienia i zrzucenie nadmiarowych kilogramów mogą pomóc w rozwiązaniu problemu niepłodności.

„Opracowano model żywienia wspierający leczenie niepłodności owulacyjnej znany jako „dieta płodności” („fertility diet”), charakteryzujący się: wysokim spożyciem warzyw i owoców, umiarkowanym spożyciem węglowodanów, zamianą zwierzęcych źródeł białka na roślinne, niskim spożyciem kwasów tłuszczowych nasyconych i o konfiguracji trans, lecz wysokim spożyciem jednonienasyconych kwasów tłuszczowych, niskim spożyciem odtłuszczonego nabiału oraz wysokim spożyciem pełnotłustych produktów mlecznych, niskim spożyciem napojów zawierających kofeinę i alkohol, a także stosowaniem suplementów wielowitaminowych oraz żelaza niehemowego” – czytamy we wspomnianym wcześniej opracowaniu specjalistów z CMKP.

Wyjaśnijmy od razu, że wspomniane izomery trans, których należy unikać, obecne są przede wszystkim w przemysłowo produkowanych ciastach i słodyczach, chipsach, żywności typu fast-food, zupach w proszku i twardych margarynach, a także w produktach smażonych na głębokim tłuszczu. Jeśli zaś chodzi o suplementy, to eksperci nie zalecają ich przyjmowania na własną rękę – lecz zawsze w porozumieniu z lekarzem lub dietetykiem klinicznym. Zarówno bowiem niedobór, jak i nadmiar konkretnych składników odżywczych może być niekorzystny dla zdrowia, np. nadmiar żelaza może nasilać insulinooporność. W kontekście żelaza warto wspomnieć, że zgodnie z aktualnymi rekomendacjami PTGiP zaleca się stosowanie jego suplementacji tylko w przypadku niedokrwistości z niedoboru żelaza.

Zdrowe wsparcie


Z kolei jeśli chodzi o męską niepłodność, to np. eksperci oceniają, że spora część jej przypadków może być spowodowana uszkodzeniem plemników w wyniku działania stresu oksydacyjnego (czyli zaburzenia równowagi pomiędzy czynnikami utleniającymi – tzw. oksydantami /wolnymi rodnikami a czynnikami redukującymi – tzw. antyoksydantami /przeciwutleniaczami w organizmie, a także i nasieniu, na korzyść tych pierwszych).

Dlatego właśnie również w tym przypadku pomóc może poprawa sposobu żywienia.

„Znaczący wpływ na jakość nasienia ma stres oksydacyjny. Z tego powodu szczególny nacisk należy położyć na spożycie naturalnych antyoksydantów i nienasyconych kwasów tłuszczowych omega, kontrolę masy ciała i bilans energetyczny, a także styl życia, w tym: aktywność fizyczną, palenie tytoniu, spożycie alkoholu i innych używek oraz ewentualną suplementację składników odżywczych wykazujących działanie antyoksydacyjne” – podpowiadają eksperci CMKP, jednocześnie precyzując, że w walce ze stresem oksydacyjnym bardzo duże znaczenie, poza unikaniem wspomnianych wyżej używek, ma również zwiększenie konsumpcji warzyw i owoców, które stanowią bogate, naturalne źródło różnych antyoksydantów (np. beta-karotenu, polifenoli i witaminy C).

Zresztą, według zgodnej oceny ekspertów, dieta bogata w naturalne antyoksydanty korzystnie wpływa również na zdrowie prokreacyjne kobiet.

W tym kontekście warto zwrócić uwagę m.in. na owoce jagodowe, które wielu dietetyków i lekarzy – ze względu na wyjątkowo wysoką zawartość substancji o działaniu antyoksydacyjnym, ale także i przeciwcukrzycowym – zalicza do kategorii tzw. superżywności (superfood). Eksperci podkreślają, że owoce jagodowe są bogatym źródłem m.in. różnego rodzaju prozdrowotnych związków polifenolowych (np. antocyjanów), ale także wielu witamin, mikroelementów oraz błonnika.

„Istnieją mocne dowody na to, że jedzenie owoców jagodowych wpływa korzystnie m.in. na jakość męskiego nasienia. Dzięki temu mniej jest w nim plemników uszkodzonych, są też one generalnie bardziej ruchliwe. Dlatego zalecane są dla mężczyzn zmagających się z niepłodnością. Przyczyną kiepskiej jakości nasienia jest m.in. stres oksydacyjny, wywołany przegrzaniem, przepracowaniem, złą dietą i używkami. Tymczasem liczne bioaktywne składniki owoców jagodowych skutecznie redukują stres oksydacyjny – mówi prof. n. farm. Iwona Wawer, wieloletni pracownik Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, a obecnie kierownik Zakładu Zielarstwa w Karpackiej Państwowej Uczelni w Krośnie.

grafika


Choć badania naukowe potwierdzające korzystny wpływ konkretnych produktów na płodność i ciążę czasami dostarczają niewystarczających lub sprzecznych dowodów (co wymaga przeprowadzenia kolejnych, jeszcze bardziej szczegółowych analiz), to jednak medycy zgodnie oceniają, że stosowanie się do podstawowych zasad zdrowego żywienia także w tej kwestii naprawdę się opłaca. Zresztą nie brakuje też dowodów naukowych na to, że niezdrowe jedzenie niekorzystnie wpływa na płodność i ciążę.

Przykłady?

„Niskie spożycie owoców i duża konsumpcja żywności typu fast food w okresie przedkoncepcyjnym wiążą się z dłuższym okresem oczekiwania na ciążę (time to pregnancy – TTP)” – to wniosek z badania SCOPE, którego wyniki zostały opublikowane w fachowym czasopiśmie „Human Reproduction”.

Talerz płodności: dla niego i dla niej

Jakie jeszcze konkretne składniki odżywcze wymieniają eksperci w kontekście zdrowia prokreacyjnego?

W niedawnej publikacji Uniwersytetu Harvarda na ten temat eksperci potwierdzili np., że kobiety starające się zajść w ciążę w sposób naturalny muszą szczególnie zadbać o obecność w swojej diecie takich składników jak: kwas foliowy, witamina B12 i kwasy tłuszczowe omega-3. Jednocześnie zwrócili oni uwagę na fakt, że zarówno w przypadku kobiet, jak i mężczyzn, pozytywny wpływ na płodność ma całościowy, dobrze zbilansowany sposób żywienia, np. tzw. dieta śródziemnomorska.

Zatem nie należy nadmiernie skupiać się w żywieniu na jakichś konkretnych, wybranych składnikach, lecz raczej na tym, aby dieta była kompleksowa i zapewniała organizmowi wszystkie niezbędne składniki w odpowiednich proporcjach.

Dlatego w trosce o prawidłowe żywienie w okresie przedkoncepcyjnym oraz w ciąży najlepiej skorzystać z fachowej pomocy – lekarza lub/i doświadczonego dietetyka klinicznego – w celu ułożenia optymalnej, spersonalizowanej i zbilansowanej diety, dopasowanej do potrzeb danej osoby.

Co, jeśli dieta nie wystarczy…

Na koniec należy zaznaczyć, że choć odpowiednia dieta jest nieodzownym elementem profilaktyki oraz terapii zaburzeń płodności, a także czynnikiem ochronnym zmniejszającym ryzyko wystąpienia patologii ciąży, to jednak nie można wspomnianego wpływu diety nazbyt przeceniać ani absolutyzować. Płodność i przebieg ciąży w rzeczywistości zależą bowiem od bardzo wielu różnych czynników, zarówno tych na które mamy wpływ, jak i od nas w różnym stopniu niezależnych.

Dlatego w celu skutecznego przeciwdziałania wspomnianym trudnościom często konieczne okazuje się (poza samym tylko wprowadzeniem prozdrowotnych zmian w stylu życia i diecie) także zastosowanie różnych procedur medycznych (w tym m.in. zaawansowanej diagnostyki oraz leczenia farmakologicznego czy operacyjnego). Kobiety mające trudności z zajściem w ciążę powinny więc skorzystać z fachowej pomocy pod wodzą ginekologa, a panowie w przypadku zaburzeń płodności powinni się udać po pomoc i radę do androloga.

Źródło informacji: Serwis Zdrowie

Kontynuuj czytanie
Reklama
1 Komentarz

1 Komentarz

  1. Czytelnik

    18 lutego 2022 at 07:44

    Fajny artykuł

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poradnik

Jak poznać, że sport zamiast pomagać, szkodzi

Opublikowano

dnia

Dodane przez

W miejsce popularnego „sport to zdrowie” ortopedzi na podstawie swoich doświadczeń w gabinetach ukuli inne powiedzenie, które sprawdza im się w gabinetach: „przez sport do kalectwa”. Rozwojowi rozmaitych urazów służą szkodliwe mity, jak choćby ten, że podczas ćwiczeń powinno boleć. Dowiedz się więcej.

Sport uprawiany wyczynowo bardzo często polega na eksploatowaniu organizmu do granic jego możliwości, a często wręcz poza jego możliwości. I nawet jeśli w trakcie sportowych aktywności uda się uniknąć poważniejszej kontuzji, to często w późniejszym okresie, już po zakończeniu kariery sportowcowi zdarzają sytuacje, które prowadzą do mniejszego bądź większego upośledzenia funkcji ruchu.

Wiele lat temu w JAMA opisane zostały przez naukowców pod kierunkiem UM Kujala rezultaty aż 21-letniej obserwacji ponad 2 tysięcy sportowców fińskich reprezentacji oraz grupy kontrolnej spoza wyczynowego sportu. Zbadane zostały m.in. wskaźniki opieki szpitalnej po zakończeniu kariery zawodowej. Okazało się, że ryzyko hospitalizacji z powodu zaburzeń układu mięśniowo-szkieletowego było wyższe niż w grupie kontrolnej dobranej wiekowo. Najprawdopodobniej można to w pewnym stopniu wytłumaczyć zwiększonym ryzykiem choroby zwyrodnieniowej stawów wśród byłych elitarnych sportowców, co wykazano w badaniach szwedzkich piłkarzy.

Inne powszechnie występujące urazy, takie jak zmiany przeciążeniowe zapalne ścięgien czy urazy mięśni mogą negatywnie wpłynąć, a w krańcowych przypadkach zakończyć karierę, chociaż z reguły nie prowadzą do niepełnosprawności po zakończeniu kariery zawodowej.

„Sport wyczynowy najczęściej rozpoczynamy uprawiać bardzo wcześnie, mając 4-6 lat i trenujemy co najmniej do trzydziestki. Jeśli robimy na wysokim poziomie, to nawet jeżeli organizm jest zaadaptowany do wysiłku, codziennie doprowadzamy go do granicy możliwości” – tłumaczy ortopeda dr Jarosław Feluś.

Ale nie trzeba uprawiać sportu wyczynowo, by nadmiernie eksploatować organizm. Badania skandynawskie przeprowadzone w latach 90-tych na obszarze zamieszkałym przez ponad 41 000 osób dowodzą, że urazy sportowe stanowiły 10 do 19 proc. wszystkich ostrych urazów obserwowanych na izbie przyjęć.

Jak poznać, że sport przestaje być dla nas zdrowy?

„Aktywność sportowa nie powinna boleć. A gdy jesteśmy >>nierozćwiczeni<< tak się dzieje. W niezaadaptowanym do wysiłku organizmie przeciążone mięśnie pracują na metabolizmie beztlenowym, który dużo bardziej obniża pH organizmu, czyli zakwasza go – skutki tego odczuwamy najczęściej następnego dnia, fundując sobie znane wszystkim zakwasy” – tłumaczy specjalista.

Zakwasy zaś nie są dobre. Boleć mogą nie tylko mięśnie – jeśli nadmiernie je obciążamy bolą także przyczepy mięśniowe, torebki stawowe, stawy, które także należy wdrażać stopniowo do wysiłku – w przeciwnym razie nie będą odpowiednio elastyczne, nawodnione i ukrwione.

Nie tylko zakwasy

Jeśli jesteśmy wytrenowani, aktywność fizyczna nie powinna boleć. Jeśli tak się dzieje, to znaczy, że mogło dojść do przeciążenia. I wcale nie chodzi o pojedyncze zdarzenie na jednym treningu, a coś o wiele bardziej podstępnego.

„To niekoniecznie zdarzenie, które jesteśmy w stanie zdefiniować, może być to uraz, który wynika z powtarzających się mikrourazów sumarycznie przekraczających możliwości adaptacyjne organizmu. Bo na przykład ćwiczeń było za dużo, tworzy się stan zapalny, zaczyna nas boleć przyczep mięśnia, który naraziliśmy na nadmierny wysiłek i dochodzi do mikrouszkodzeń, które podczas kolejnych treningów się pogłębiają. Ból w trakcie treningu lub po nim zawsze powinien być dla nas sygnałem ostrzegawczym” – mówi ortopeda.

Najgorsze jest to, że można… nie zauważyć tego, iż doszło do kontuzji. Przeciążenie lub uraz, którego nie zarejestrowaliśmy, może spowodować, że organizm zmieni wzorzec ruchu i w efekcie zaczniemy na przykład intuicyjnie obciążać bardziej jedno kolano. W konsekwencji po jakimś czasie, narażone na większy wysiłek, zacznie boleć. By to naprawić, najczęściej trzeba popracować z rehabilitantem. Może się też okazać, że podczas uprawiania sportu zniszczyliśmy sobie chrząstkę stawową i należałoby na jakiś czas przestać uprawiać sport obciążający kolana (np. piłkę nożną czy narciarstwo), by dać im szansę na regenerację. Przy czym specjalista zastrzega, że takie struktury jak chrząstka stawowa regenerują się w bardzo ograniczonym zakresie.

Ból to sygnał, że po pierwsze na jakiś czas warto zrobić przerwę, żeby pozwolić zregenerować się tkankom.

W poważniejszych przypadkach (np. utrzymującego się bólu, opuchlizn) lepiej udać się po diagnozę do specjalisty. Leczeniem urazów narządu ruchu zajmuje się ortopeda, ale o pomoc można poprosić też fizjoterapeutę. Być może konieczne będą kolejne badania (USG, RTG, TK lub MR), ale o tym, które badanie warto wykonać, najlepiej aby zdecydował specjalista.

„Laik nie podejmie trafnej decyzji, kiedy wystarczy USG, a kiedy konieczne jest zrobienie tomografii czy rezonansu magnetycznego. USG często jest badaniem pierwszego rzutu – bardzo potrzebnym i wartościowym dla człowieka, który potrafi je wykonywać. Trochę jak stetoskop dla internisty. Ale na tej podstawie nie da się zdiagnozować wszystkiego. Fakt, że jest to badanie łatwo dostępne (aparat do USG stoi niemal w każdym gabinecie) i stosunkowo tanie sprawia, że to badanie bywa też nadużywane” – uważa dr Feluś.

Może się też okazać, że nasza anatomia nie predysponuje nas do uprawiania danej dyscypliny sportowej. Wybierając rodzaj sportu można też uwzględnić jej „urazowy potencjał”, ale często trudno to określić. Dyscypliny, w których urazy zdarzają się rzadziej, to na przykład jazda na rowerze, pływanie czy marszobiegi, a są takie, w których zdarza się to znacznie częściej – np. w grach zespołowych. Jak wynika ze wspomnianych wcześniej badań skandynawskich, większość urazów wystąpiła w piłce nożnej (38,9 proc.), następnie w koszykówce/siatkówce/piłce ręcznej (10,9 proc.) i hokeju (9,2 proc.).

Ale są też takie, gdzie jeden błąd może trwale zakończyć karierę sportową, a nawet… życie, jak na przykład wspinaczka wysokogórska.

Każdy sport ma swoją specyfikę i czym innym musi się martwić amator, który po pracy idzie pograć z kolegami w siatkówkę czy koszykówkę, o czym innym musi myśleć kolarz, który bierze udział w amatorskich wyścigach, a jeszcze o czym innym piłkarz, który grywa regularnie w piłkę nożną.

Jak uprawiać sport bezpiecznie?

Podstawą jest rozgrzewka. Wiele osób ją ignoruje nie doceniając jej znaczenia.

„Nie rozgrzany organizm jest słabiej ukrwiony, a nie ukrwiony jest dużo mniej elastyczny, a tym samym podatny na urazy. Warto więc zrobić chociaż 5-10 minut rozgrzewki, aby ciało zaadaptowało się do wysiłku, który za chwilę planujemy. Choć to truizm, naprawdę pozwala znacząco zmniejszyć ryzyko kontuzji” – mówi dr Feluś.

Pamiętajmy, że dla osób, które na co dzień siedzą za biurkiem i nagle podejmą decyzję, że zaczną się ruszać intensywny sport może okazać się niebezpieczny.

„Dobrze jest słuchać swojego organizmu. Jeżeli podczas uprawiania sportu czy tuż po jego zakończeniu pojawiają się pewne symptomy: ból, usztywnienia, ograniczenia w ruchu, nie warto odgrywać bohatera. Lepiej skorzystać z diagnostycznej pomocy specjalisty, żeby dowiedzieć się czy to problem, który będzie się pogłębiał, czy chwila przerwy wystarczy, by bezpiecznie powrócić do ćwiczeń” – sugeruje ortopeda.

Warto też wiedzieć, że zaniedbane czy zlekceważone urazy lubią odzywać się w przyszłości. Np. uraz więzadła krzyżowego przedniego (ACL – znajduje się w kolanie) znacząco zwiększa ryzyko długotrwałych następstw, takich jak wtórne uszkodzenia łąkotek, chrząstki stawowej, z wczesnym rozwojem choroby zwyrodnieniowej stawów.

Suplementy dla sportowców: czy to ma sens?

Miewa, ale specjalista zastrzega, że nie da się jednoznacznie powiedzieć, w jakich sytuacjach.

„Bo np. przyjmowanie asparginu, który ma spowodować, że zmniejszy się tendencja do patologicznego skurczu – owszem, ma sens. Ale już np. glukozamina mająca wzmacniać chrząstkę stawową opiera się głównie na obietnicy wiecznej młodości. Za jej sprawą chrząstka stawowa nie regeneruje się i jej przyjmowanie ma umiarkowany, a w wielu przypadkach wręcz zerowy efekt, co udowodniono klinicznie” – mówi ortopeda.

Inaczej ma się sprawa z zawodowymi sportowcami, którzy przy wsparciu suplementów, mogą poprawić wyniki o sekundę czy kilka centymetrów – w zależności od dyscypliny. Czy to jednak potrzebne amatorowi?

„Oczywiście rozsądne przyjmowanie suplementów nie szkodzi, można więc je zażywać, ale nie spodziewałbym się cudów, jeśli chodzi o poprawę wydolności. A już na pewno nie spodziewałbym się, że to zabezpieczy nas przed kontuzją, bo to jest raczej kwestia przygotowania organizmu do wysiłku fizycznego oraz nieprzesadzania z intensywnością, która przekracza możliwości naszego organizmu i naraża przyczepy mięśniowe i tkanki na nadmierną eksploatację” – podsumowuje specjalista.

Może więc chociaż dieta?

Inaczej ma się sprawa diety, której znaczenie w osiąganiu wyników sportowych docenia się w coraz większym stopniu. Choć dostępnych jest wiele strategii żywieniowych, zalecenia dietetyczne powinny być indywidualne dla każdego sportowca i jego dyscypliny i najlepiej, aby były opracowane przez wykwalifikowanego dietetyka.

Są jednak pewne ogólne zasady:

węglowodany powinny stanowić od 45 do 65 proc. diety sportowca, aby zaspokoić jego zapotrzebowanie na energię;

10 do 30 proc. stanowić powinny białka – są potrzebne do budowy mięśni i siły;

tłuszcz powinien stanowić 25-35 proc. – dzięki niemu możliwa jest m.in. izolacja oraz produkcja energii.

Spośród mikroelementów, wapń, witamina D i żelazo są niezbędne dla zdrowia kości. Wapń i żelazo zdrowy człowiek w wystarczającej ilości dostarczy sobie z odpowiednio skomponowanych posiłków. Witaminę D w razie jej niedoboru należy suplementować.

Sportowcy powinni też dążyć do utrzymania odpowiedniego poziomu nawodnienia oraz minimalizować utratę płynów podczas wysiłku fizycznego do nie więcej niż 2 proc. masy ciała.

„Jest wiele produktów spożywczych, które poprawiają wydolność, dlatego nawet amatorzy, szczególnie ci, którzy uprawiają sport z taką intensywnością, że to staje się stylem życia, powinni skorzystać z pomocy dietetyka i tą drogą dodatkowo wzmacniać swój organizm” – uważa dr Feluś.

Źródło informacji: Serwis Zdrowie 
 

Kontynuuj czytanie

Poradnik

ChatGPT nowa sztuczna inteligencja. Tego możesz nie wiedzieć

Opublikowano

dnia

Dodane przez

Aplikacja ChatGPT może z powodzeniem inspirować naukowców przy pisaniu artykułów. Jest też wsparciem w kwestiach koncepcyjnych i językowych – powiedział PAP Marcin Wilkowski z Centrum Kompetencji Cyfrowych UW.

Aplikację ChatGPT opracowała amerykańska firma OpenAI. Służy m.in. do tworzenia odpowiedzi na pytanie lub polecenia wprowadzane przez użytkownika. Potrafi też wykonać bardziej złożone zadania, na przykład napisać opowiadanie. Pierwszą wersję narzędzia udostępniono publicznie w listopadzie ub.r. Światowe media zwróciły uwagę na to, że ChatGPT ma duże możliwości i stał się popularny wśród użytkowników internetu. W ciągu pierwszych dni skorzystało z niego kilka milionów osób.

“ChatGPT można z powodzeniem używać jako wsparcie przy pisaniu tekstów literackich lub naukowych. Może stworzyć zarys, szkic tekstu i wskazać listę wątków, które należy poruszyć” – powiedział PAP Marcin Wilkowski z Centrum Kompetencji Cyfrowych Uniwersytetu Warszawskiego.

Zwrócił uwagę na to, że w porównaniu z innymi chatbotami, czyli programami prowadzącymi konwersację z użytkownikiem, na przykład w witrynach sklepów internetowych, ChatGPT tworzy wypowiedzi o bardzo dużym zakresie tematycznym. Przywołuje przy tym wiele szczegółów wzbogacających tekst.

Wilkowski podkreślił, że najnowszą wersję aplikacji wytrenowano na tekstach tworzonych przez człowieka – książkach, Wikipedii, zasobach internetowych i na konwersacjach między prawdziwymi osobami.

“ChatGPT działa pozornie w sposób kreatywny, na pewno jest bardzo elastyczny. Można mu na przykład zlecić tłumaczenie, napisanie tekstu w określonym stylu, wiersza lub piosenki, ale też kodu w wybranym języku programowania” – zwrócił uwagę Wilkowski.

Narzędzie mogą też z powodzeniem stosować naukowcy.

“Czat może nie tylko inspirować autorów tekstów naukowych, ale nawet stworzyć abstrakt takiego artykułu” – wskazał Wilkowski.

Przytoczył wyniki eksperymentu wykonanego przez naukowców z Northwestern University w Chicago (USA), którego wyniki opublikowano w repozytorium bioRxiv. Na potrzeby badania ChatGPT wygenerował abstrakty publikacji naukowych. Okazało się, że w co trzecim przypadku osoby ankietowane nie potrafiły odróżnić tekstu przygotowanego przez narzędzie od napisanego przez człowieka. Publikowane są też już eksperymentalne artykuły naukowe, w których wprost informuje się o wykorzystaniu tej aplikacji w konstrukcji i korekcie tekstu.

Wilkowski zwrócił uwagę, że ChatGPT jest dostępny za darmo. Aby z niego skorzystać, wystarczy się zalogować i zacząć zadawać pytania i komendy. Do tworzenia tekstów nie jest potrzebne korzystanie z języków programowania, co jest konieczne w przypadku wielu modeli języka naturalnego.

“Część badaczy już z nim eksperymentuje i zapewne na stałe umieści w swoim zestawie narzędzi, wśród których są m.in. translatory, wyszukiwarki tekstów naukowych czy programy zarządzające przypisami” – wskazał ekspert.

Wilkowski zaznaczył, że program ChatGPT nie jest wszystkowiedzący. Na przykład ma ograniczone informacje o zjawiskach i wydarzeniach po 2021 r. Może też tworzyć logiczne i gramatyczne odpowiedzi, które jednak okazują się błędne w szczegółach takich, jak daty, nazwiska czy tytuły książek.

“Mimo wielu barier może pomóc on w wypracowywaniu koncepcji artykułu naukowego, jego struktury czy abstraktu, a nawet w korekcie i redakcji artykułu w języku obcym” – wskazał Wilkowski

Ekspert powiedział, że współczesny system naukowy nakłada na badaczy konieczność nieustannego publikowania, bo na tej podstawie ocenia się ich pracę i zapewnia finansowania badań. ChatGPT może im w tym zadaniu pomóc, ale nie zawsze w sposób etyczny.

“Część naukowców publikuje w tzw. drapieżnych wydawnictwach, które tylko z nazwy są naukowe. Publikowane w nich prace nie podlegają recenzjom. Dlatego wykorzystanie ChatuGPT do szybkiego przygotowywania tekstów, nawet od podstaw, może mieć ostatecznie negatywne konsekwencje dla nauki” – zauważył ekspert.

Jednocześnie podkreślił, że niektóre organizacje naukowe czy redakcje czasopism informują już o niedopuszczaniu artykułów pisanych z wykorzystaniem ChatGPT. Zdaniem innych ekspertów ChatGPT będzie niebawem najczęściej cytowanym autorem wszechczasów.

Źródło informacji: Nauka w Polsce

Kontynuuj czytanie

Polecane