Connect with us

Poradnik

Kolanko zadbaj o siebie w okresie okołomenopauzalnym

Opublikowano

dnia

Gdy zbliża się menopauza kobiety zaczynają skarżyć się nie tylko na uderzenia gorąca i wahania nastroju, ale też na sylwetkę. Warto wiedzieć, że nasilenie tych objawów menopauzy można zmniejszyć zdrowym stylem życia. Zobacz co możesz zrobić, by łatwiej znieść ten czas.

W okresie około menopauzalnym ciało kobiety się zmienia się: zwiększa się obwód pasa, przybywa kilogramów. Kobiety często obwiniają się wtedy, że źle się odżywiają, jednak często wpływ na sytuację mają zachodzące w tym okresie zmiany hormonalne.

Wszystko przez hormony

Hormony w czasie i po menopauzie powodują odkładanie się tkanki tłuszczowej szczególnie w okolicach brzucha, a nie tak jak wcześniej na biodrach i udach. To o tyle niebezpieczne, że otyłość brzuszna wiąże się ze zwiększonym ryzykiem zachorowania na choroby układu krążenia takie jak nadciśnienie, zawał, udar oraz nowotwory (w tym macicy, piersi, przewodu pokarmowego), cukrzycę typu II, choroby wątroby. Nadmierne kilogramy sprzyjają także problemom związanym ze zbytnim obciążeniem stawów kolanowych czy kręgosłupa.

“Pocieszające jest jednak, że zmiana diety powoduje widoczną różnicę już nawet po 2 tygodniach. Wygląd skóry jest odzwierciedleniem tego co dzieje się w całym naszym organizmie” – mówi Katarzyna Błażejewska-Stuhr, dietetyczka kliniczna i psychodietetyczka. 

Ruszaj się

Z wiekiem zmienia się metabolizm, ale również maleje nasza spontaniczna aktywność fizyczna, dlatego warto o nią zadbać, szczególnie w okresie okołomenopauzalnym. Spróbuj wyeliminować ułatwienia, z których korzystasz na co dzień, zamień je na ruch:

nie korzystaj z elektrycznej hulajnogi
przejdź się zamiast podjeżdżać autobusem
zaparkuj ulicę dalej , żeby zwiększyć dystans do przejścia
wchodź schodami zamiast jechać windą
pokonuj tradycyjne schody zamiast stawać na ruchome
Takich rozwiązań wokół jest wiele.

Liczy się CO jesz

Zacznij zwracać większą uwagę na to co jesz. Warto wiedzieć, że ciało kobiety po menopauzie potrzebuje około 200 kcal mniej energii niż w poprzednim okresie życia. A 200 kcal bardzo łatwo spożyć nawet tego nie zauważając. Dla przykładu 200 kcal to: 30 g orzechów, niecały batonik (40 g), jedna mała paczka chipsów (34 g), 9 kostek czekolady, 4 wafelki (39 g), kilka sztuk suszonych śliwek, 2 kromki chleba, 1 szklanka słodzonego jogurtu, 1 szklanka ugotowanego makaronu.

“Ale nie chodzi tylko o dostarczaną energię czyli kalorie, lecz jeżeli zmniejszamy porcje, to muszą być one bardziej odżywcze. Połowa talerza powinny stanowić warzywa, bo z jednej strony mamy odczuwać sytość, ale z drugiej musimy dostarczać odpowiednich składników, które pomogą nam dostarczać sobie błonnika, który pomoże walczyć nam z zaburzeniami lipidowymi i zmniejszy ryzyko miażdżycy, witamin i minerałów, które są nam potrzebne do dobrego funkcjonowania. I choć każdy ma pulę genów, które determinują nasze życie, to jednak to >>jak się prowadzimy<< może spowodować, że niektóre z tych genów zostaną wyostrzone lub nie” – tłumaczy dietetyczka.

Uważaj na ilość 

Wiele zależy też od ilości – zalecając orzechy specjaliści mają na myśli raczej ich  garść, a nie pół kilo i nie prażonych czy solonych lecz naturalnych. Podobnie  z owocami, które są też źródłem cukrów. Dietetycy zalecają dwie porcje owoców dziennie czyli jedno jabłko, jedną pomarańczę albo filiżankę jagód, borówek czy truskawek. Zalewanie sałatki oliwą z oliwek też raczej nie będzie nam służyć.  Kiedy więc czujemy, że tej oliwy jest za dużo warto ją ograniczyć

Pamiętaj o warzywach 

Za sprawą witamin i przeciwutleniaczy, które zawierają są dla naszej skóry zbawienne, powodują bowiem usuwanie szkodliwych wolnych rodników z naszego organizmu, ale też regenerują tkanki naszej skóry. Witamina C zaś jest niezbędna do produkcji kolagenu, którego produkcja z wiekiem maleje. 

Unikaj cukru

Prawda jest taka, że cukier nam szkodzi. 

“Często gdy rozmawiam o diecie słyszę: intuicja mi podpowiada, żeby zjeść teraz coś słodkiego. I niestety najczęściej słuchamy tego głosu. Musimy więc sobie uświadomić, że nasz organizm nie jest z tego zadowolony i sygnalizuje nam o tym np. w formie wyprysków na drugi albo trzeci dzień. Dlatego ważne jest, żebyśmy słuchali naszego organizmu nie tylko przez chwilę, podczas tej zachcianki, ale nieco szerzej i długoterminowo” – poleca specjalistka.

Znaczenie ma też jak jesz

Choć na pierwszy rzut oka to błahy problem, okazuje się jednak, że to jak jemy tez ma znaczenie, szczególnie w okresie menopauzy. Ważne jest na przykład stosowanie odpowiednio długich przerw między posiłkami.

“Teraz popularny tak zwany post przerywany, czyli 16 godzin pościmy, 8 godzin jemy. Tak długa przerwa nie jest jednak dobra dla wszystkich, szczególnie dla kobiet w okresie okołomenopauzalnym, u których tak długa przerwa może spowodować gwałtowny spadek cukru. Ale już 12-14 godzinna przerwa nocna jest wskazana i z wielu powodów korzystna. Pamiętajmy, że nasz organizm potrzebuje czasu na regenerację. To nie jest tak, że gdy śpimy i nie jemy, to nic się wtedy nie dzieje – ten czas to generalne sprzątanie całego ciała: płyn rdzeniowo-mózgowy opłukuje komórki naszego mózgu i pozbywa się różnych szkodliwych substancji, co jest korzystne chociażby w zmniejszaniu ryzyka choroby Alzheimera czy innych chorób neurodegeneracyjnych. Odpoczynek potrzebny jest też przewodowi pokarmowemu. Odpowiednio długa przerwa między kolacją a pójściem spać – nie mniej niż 3 godziny – sprawia, że będzie nam się o wiele lepiej spało” – mówi Katarzyna Błażejewska-Stuhr. 

Dieta pomoże ci poradzić sobie z uderzeniami gorąca

Pamiętajmy, że trawienie wywołuje termogenezę, czyli podniesienie temperatury ciała, więc żeby dobrze spać musimy ją nieco obniżyć. Podgrzewanie organizmu sztucznie, przez jedzenie, dodatkowo obniża jakość snu, powoduje wybudzenia. Jeśli więc w okresie menopauzy mamy problem z uderzeniami gorąca, warto zwrócić na to uwagę. 

Dobrze też jest pamiętać, że są produkty które podnoszą temperaturę ciała zupełnie naturalnie czy to jest okres menopauzy czy nie. Jeśli więc mamy problem z uderzeniami gorąca warto – szczególnie przed snem – zrezygnować z kofeiny i alkoholu, ostrych potraw i cukru.

“Jeśli już chcemy wypić lampkę czerwonego wina to do obiadu a nie do kolacji. Powinna nam przyświecać zasada, że grzechy przenosimy na pierwszą część dnia” – zwraca uwagę specjalistka.

Zwróć też uwagę, że zbyt wysoka temperatura dodatkowo przesusza skórę – im niższa temperatura pomieszczenia tym mniejsza utrata wody z naszego organizmu. Łatwo to zaobserwować w okresie grzewczym – zwróć uwagę jak szybko schnie wtedy pranie. To samo dzieje się z naszym ciałem. Dlatego musimy dbać o odpowiednie nawilżenie naszego ciała w każdy możliwy sposób – nie przegrzewając się, regularnie pijąc wodę, a także nawilżając skórę z zewnątrz, odpowiednimi preparatami, które dodatkowo zwiększają jej szczelność.

“Tę ochronną barierę możemy wzmocnić także od środka dbając o dostarczanie organizmowi dobrych tłuszczy, najlepiej pochodzenia roślinnego (np. orzechy, oliwa z oliwek)” – doradza dietetyczka. 

Warto w tym miejscu wspomnieć także o witaminie D, która jest nam niezbędna do zdrowych kości, do odporności i dobrego nastroju – udowodniono, że niedobory witaminy D są obserwowane u osób z depresją. O jej odpowiedni poziom możemy zapewnić odpowiednią dietą – dużo mają jej ryby i nabiał, których nie powinno zabraknąć w naszym jadłospisie. Jeśli to nie wystarcza dobrze jest wspomóc się dodatkową suplementacją. 

Zbyt dużo sodu i soli

Im jesteśmy starsi tym częściej pojawiają się kłopoty z ciśnieniem, dlatego warto ograniczyć spożywanie soli (a co za tym idzie i sodu). Nauczmy się niedosalać potrawy, doceńmy gotowanie na parze, zrezygnujmy z przetworzonych produktów, unikajmy gotowych potraw i fasfoodów. Pamiętajmy, że oprócz tego, że sól podnosi nam ciśnienie w organizmie, to także jest przyczyną obrzęków i pozostawania wody w organizmie, co ma wpływ także na nasze samopoczucie.

“Z czasem coraz mniej rzeczy jest nam wybaczane. Jedząc węglowodany pamiętajmy, żeby były z pełnego ziarna, a więc: kasze, brązowy ryż, razowy makaron. >>Przerzućmy się<< na ciemne pieczywo, bo białe daje podobny efekt jak cukier. Jednak o ile z cukrem wiemy, że nie powinnyśmy go jeść, o tyle zapominamy, że białe pieczywo czy makaron nie tylko dostarczają nam błonnika, ale też magnezu oraz witamin z grupy B, które są niezbędne do tego żebyśmy dobrze spały i radziły sobie ze stresem” – zwraca uwagę Katarzyna Błażejewska- Sthur. 

Wylecz się jedzeniem

Żywność jest źródłem wielu składników odżywczych, które nie tylko nas sycą, ale mogą też leczyć i wpływać na to jak się czujemy. Warto posiłkować się naturalnymi produktami, które wpływają na konkretne procesy, np. fitoestrogeny działają podobnie do hormonów – łagodzą objawy menopauzy, poprawiają stan zdrowia i przedłużają młodość. Znajdziemy je w soi, siemieniu lnianym, brokułach, czosnku, komasie ryżowej. Chmiel czy melisa wycisza, pomoże nam więc zadbać o lepszy sen. A lepszy sen to więcej energii kolejnego dnia, co przekłada się masę ciała a także na wrażliwość organizmu na działanie insuliny, dzięki czemu zmniejszamy ryzyko cukrzycy – to działa jak systemem naczyń połączonych.

Źródło informacji: Serwis Zdrowie

Poradnik

Jak poznać, że sport zamiast pomagać, szkodzi

Opublikowano

dnia

Dodane przez

W miejsce popularnego „sport to zdrowie” ortopedzi na podstawie swoich doświadczeń w gabinetach ukuli inne powiedzenie, które sprawdza im się w gabinetach: „przez sport do kalectwa”. Rozwojowi rozmaitych urazów służą szkodliwe mity, jak choćby ten, że podczas ćwiczeń powinno boleć. Dowiedz się więcej.

Sport uprawiany wyczynowo bardzo często polega na eksploatowaniu organizmu do granic jego możliwości, a często wręcz poza jego możliwości. I nawet jeśli w trakcie sportowych aktywności uda się uniknąć poważniejszej kontuzji, to często w późniejszym okresie, już po zakończeniu kariery sportowcowi zdarzają sytuacje, które prowadzą do mniejszego bądź większego upośledzenia funkcji ruchu.

Wiele lat temu w JAMA opisane zostały przez naukowców pod kierunkiem UM Kujala rezultaty aż 21-letniej obserwacji ponad 2 tysięcy sportowców fińskich reprezentacji oraz grupy kontrolnej spoza wyczynowego sportu. Zbadane zostały m.in. wskaźniki opieki szpitalnej po zakończeniu kariery zawodowej. Okazało się, że ryzyko hospitalizacji z powodu zaburzeń układu mięśniowo-szkieletowego było wyższe niż w grupie kontrolnej dobranej wiekowo. Najprawdopodobniej można to w pewnym stopniu wytłumaczyć zwiększonym ryzykiem choroby zwyrodnieniowej stawów wśród byłych elitarnych sportowców, co wykazano w badaniach szwedzkich piłkarzy.

Inne powszechnie występujące urazy, takie jak zmiany przeciążeniowe zapalne ścięgien czy urazy mięśni mogą negatywnie wpłynąć, a w krańcowych przypadkach zakończyć karierę, chociaż z reguły nie prowadzą do niepełnosprawności po zakończeniu kariery zawodowej.

„Sport wyczynowy najczęściej rozpoczynamy uprawiać bardzo wcześnie, mając 4-6 lat i trenujemy co najmniej do trzydziestki. Jeśli robimy na wysokim poziomie, to nawet jeżeli organizm jest zaadaptowany do wysiłku, codziennie doprowadzamy go do granicy możliwości” – tłumaczy ortopeda dr Jarosław Feluś.

Ale nie trzeba uprawiać sportu wyczynowo, by nadmiernie eksploatować organizm. Badania skandynawskie przeprowadzone w latach 90-tych na obszarze zamieszkałym przez ponad 41 000 osób dowodzą, że urazy sportowe stanowiły 10 do 19 proc. wszystkich ostrych urazów obserwowanych na izbie przyjęć.

Jak poznać, że sport przestaje być dla nas zdrowy?

„Aktywność sportowa nie powinna boleć. A gdy jesteśmy >>nierozćwiczeni<< tak się dzieje. W niezaadaptowanym do wysiłku organizmie przeciążone mięśnie pracują na metabolizmie beztlenowym, który dużo bardziej obniża pH organizmu, czyli zakwasza go – skutki tego odczuwamy najczęściej następnego dnia, fundując sobie znane wszystkim zakwasy” – tłumaczy specjalista.

Zakwasy zaś nie są dobre. Boleć mogą nie tylko mięśnie – jeśli nadmiernie je obciążamy bolą także przyczepy mięśniowe, torebki stawowe, stawy, które także należy wdrażać stopniowo do wysiłku – w przeciwnym razie nie będą odpowiednio elastyczne, nawodnione i ukrwione.

Nie tylko zakwasy

Jeśli jesteśmy wytrenowani, aktywność fizyczna nie powinna boleć. Jeśli tak się dzieje, to znaczy, że mogło dojść do przeciążenia. I wcale nie chodzi o pojedyncze zdarzenie na jednym treningu, a coś o wiele bardziej podstępnego.

„To niekoniecznie zdarzenie, które jesteśmy w stanie zdefiniować, może być to uraz, który wynika z powtarzających się mikrourazów sumarycznie przekraczających możliwości adaptacyjne organizmu. Bo na przykład ćwiczeń było za dużo, tworzy się stan zapalny, zaczyna nas boleć przyczep mięśnia, który naraziliśmy na nadmierny wysiłek i dochodzi do mikrouszkodzeń, które podczas kolejnych treningów się pogłębiają. Ból w trakcie treningu lub po nim zawsze powinien być dla nas sygnałem ostrzegawczym” – mówi ortopeda.

Najgorsze jest to, że można… nie zauważyć tego, iż doszło do kontuzji. Przeciążenie lub uraz, którego nie zarejestrowaliśmy, może spowodować, że organizm zmieni wzorzec ruchu i w efekcie zaczniemy na przykład intuicyjnie obciążać bardziej jedno kolano. W konsekwencji po jakimś czasie, narażone na większy wysiłek, zacznie boleć. By to naprawić, najczęściej trzeba popracować z rehabilitantem. Może się też okazać, że podczas uprawiania sportu zniszczyliśmy sobie chrząstkę stawową i należałoby na jakiś czas przestać uprawiać sport obciążający kolana (np. piłkę nożną czy narciarstwo), by dać im szansę na regenerację. Przy czym specjalista zastrzega, że takie struktury jak chrząstka stawowa regenerują się w bardzo ograniczonym zakresie.

Ból to sygnał, że po pierwsze na jakiś czas warto zrobić przerwę, żeby pozwolić zregenerować się tkankom.

W poważniejszych przypadkach (np. utrzymującego się bólu, opuchlizn) lepiej udać się po diagnozę do specjalisty. Leczeniem urazów narządu ruchu zajmuje się ortopeda, ale o pomoc można poprosić też fizjoterapeutę. Być może konieczne będą kolejne badania (USG, RTG, TK lub MR), ale o tym, które badanie warto wykonać, najlepiej aby zdecydował specjalista.

„Laik nie podejmie trafnej decyzji, kiedy wystarczy USG, a kiedy konieczne jest zrobienie tomografii czy rezonansu magnetycznego. USG często jest badaniem pierwszego rzutu – bardzo potrzebnym i wartościowym dla człowieka, który potrafi je wykonywać. Trochę jak stetoskop dla internisty. Ale na tej podstawie nie da się zdiagnozować wszystkiego. Fakt, że jest to badanie łatwo dostępne (aparat do USG stoi niemal w każdym gabinecie) i stosunkowo tanie sprawia, że to badanie bywa też nadużywane” – uważa dr Feluś.

Może się też okazać, że nasza anatomia nie predysponuje nas do uprawiania danej dyscypliny sportowej. Wybierając rodzaj sportu można też uwzględnić jej „urazowy potencjał”, ale często trudno to określić. Dyscypliny, w których urazy zdarzają się rzadziej, to na przykład jazda na rowerze, pływanie czy marszobiegi, a są takie, w których zdarza się to znacznie częściej – np. w grach zespołowych. Jak wynika ze wspomnianych wcześniej badań skandynawskich, większość urazów wystąpiła w piłce nożnej (38,9 proc.), następnie w koszykówce/siatkówce/piłce ręcznej (10,9 proc.) i hokeju (9,2 proc.).

Ale są też takie, gdzie jeden błąd może trwale zakończyć karierę sportową, a nawet… życie, jak na przykład wspinaczka wysokogórska.

Każdy sport ma swoją specyfikę i czym innym musi się martwić amator, który po pracy idzie pograć z kolegami w siatkówkę czy koszykówkę, o czym innym musi myśleć kolarz, który bierze udział w amatorskich wyścigach, a jeszcze o czym innym piłkarz, który grywa regularnie w piłkę nożną.

Jak uprawiać sport bezpiecznie?

Podstawą jest rozgrzewka. Wiele osób ją ignoruje nie doceniając jej znaczenia.

„Nie rozgrzany organizm jest słabiej ukrwiony, a nie ukrwiony jest dużo mniej elastyczny, a tym samym podatny na urazy. Warto więc zrobić chociaż 5-10 minut rozgrzewki, aby ciało zaadaptowało się do wysiłku, który za chwilę planujemy. Choć to truizm, naprawdę pozwala znacząco zmniejszyć ryzyko kontuzji” – mówi dr Feluś.

Pamiętajmy, że dla osób, które na co dzień siedzą za biurkiem i nagle podejmą decyzję, że zaczną się ruszać intensywny sport może okazać się niebezpieczny.

„Dobrze jest słuchać swojego organizmu. Jeżeli podczas uprawiania sportu czy tuż po jego zakończeniu pojawiają się pewne symptomy: ból, usztywnienia, ograniczenia w ruchu, nie warto odgrywać bohatera. Lepiej skorzystać z diagnostycznej pomocy specjalisty, żeby dowiedzieć się czy to problem, który będzie się pogłębiał, czy chwila przerwy wystarczy, by bezpiecznie powrócić do ćwiczeń” – sugeruje ortopeda.

Warto też wiedzieć, że zaniedbane czy zlekceważone urazy lubią odzywać się w przyszłości. Np. uraz więzadła krzyżowego przedniego (ACL – znajduje się w kolanie) znacząco zwiększa ryzyko długotrwałych następstw, takich jak wtórne uszkodzenia łąkotek, chrząstki stawowej, z wczesnym rozwojem choroby zwyrodnieniowej stawów.

Suplementy dla sportowców: czy to ma sens?

Miewa, ale specjalista zastrzega, że nie da się jednoznacznie powiedzieć, w jakich sytuacjach.

„Bo np. przyjmowanie asparginu, który ma spowodować, że zmniejszy się tendencja do patologicznego skurczu – owszem, ma sens. Ale już np. glukozamina mająca wzmacniać chrząstkę stawową opiera się głównie na obietnicy wiecznej młodości. Za jej sprawą chrząstka stawowa nie regeneruje się i jej przyjmowanie ma umiarkowany, a w wielu przypadkach wręcz zerowy efekt, co udowodniono klinicznie” – mówi ortopeda.

Inaczej ma się sprawa z zawodowymi sportowcami, którzy przy wsparciu suplementów, mogą poprawić wyniki o sekundę czy kilka centymetrów – w zależności od dyscypliny. Czy to jednak potrzebne amatorowi?

„Oczywiście rozsądne przyjmowanie suplementów nie szkodzi, można więc je zażywać, ale nie spodziewałbym się cudów, jeśli chodzi o poprawę wydolności. A już na pewno nie spodziewałbym się, że to zabezpieczy nas przed kontuzją, bo to jest raczej kwestia przygotowania organizmu do wysiłku fizycznego oraz nieprzesadzania z intensywnością, która przekracza możliwości naszego organizmu i naraża przyczepy mięśniowe i tkanki na nadmierną eksploatację” – podsumowuje specjalista.

Może więc chociaż dieta?

Inaczej ma się sprawa diety, której znaczenie w osiąganiu wyników sportowych docenia się w coraz większym stopniu. Choć dostępnych jest wiele strategii żywieniowych, zalecenia dietetyczne powinny być indywidualne dla każdego sportowca i jego dyscypliny i najlepiej, aby były opracowane przez wykwalifikowanego dietetyka.

Są jednak pewne ogólne zasady:

węglowodany powinny stanowić od 45 do 65 proc. diety sportowca, aby zaspokoić jego zapotrzebowanie na energię;

10 do 30 proc. stanowić powinny białka – są potrzebne do budowy mięśni i siły;

tłuszcz powinien stanowić 25-35 proc. – dzięki niemu możliwa jest m.in. izolacja oraz produkcja energii.

Spośród mikroelementów, wapń, witamina D i żelazo są niezbędne dla zdrowia kości. Wapń i żelazo zdrowy człowiek w wystarczającej ilości dostarczy sobie z odpowiednio skomponowanych posiłków. Witaminę D w razie jej niedoboru należy suplementować.

Sportowcy powinni też dążyć do utrzymania odpowiedniego poziomu nawodnienia oraz minimalizować utratę płynów podczas wysiłku fizycznego do nie więcej niż 2 proc. masy ciała.

„Jest wiele produktów spożywczych, które poprawiają wydolność, dlatego nawet amatorzy, szczególnie ci, którzy uprawiają sport z taką intensywnością, że to staje się stylem życia, powinni skorzystać z pomocy dietetyka i tą drogą dodatkowo wzmacniać swój organizm” – uważa dr Feluś.

Źródło informacji: Serwis Zdrowie 
 

Kontynuuj czytanie

Poradnik

ChatGPT nowa sztuczna inteligencja. Tego możesz nie wiedzieć

Opublikowano

dnia

Dodane przez

Aplikacja ChatGPT może z powodzeniem inspirować naukowców przy pisaniu artykułów. Jest też wsparciem w kwestiach koncepcyjnych i językowych – powiedział PAP Marcin Wilkowski z Centrum Kompetencji Cyfrowych UW.

Aplikację ChatGPT opracowała amerykańska firma OpenAI. Służy m.in. do tworzenia odpowiedzi na pytanie lub polecenia wprowadzane przez użytkownika. Potrafi też wykonać bardziej złożone zadania, na przykład napisać opowiadanie. Pierwszą wersję narzędzia udostępniono publicznie w listopadzie ub.r. Światowe media zwróciły uwagę na to, że ChatGPT ma duże możliwości i stał się popularny wśród użytkowników internetu. W ciągu pierwszych dni skorzystało z niego kilka milionów osób.

“ChatGPT można z powodzeniem używać jako wsparcie przy pisaniu tekstów literackich lub naukowych. Może stworzyć zarys, szkic tekstu i wskazać listę wątków, które należy poruszyć” – powiedział PAP Marcin Wilkowski z Centrum Kompetencji Cyfrowych Uniwersytetu Warszawskiego.

Zwrócił uwagę na to, że w porównaniu z innymi chatbotami, czyli programami prowadzącymi konwersację z użytkownikiem, na przykład w witrynach sklepów internetowych, ChatGPT tworzy wypowiedzi o bardzo dużym zakresie tematycznym. Przywołuje przy tym wiele szczegółów wzbogacających tekst.

Wilkowski podkreślił, że najnowszą wersję aplikacji wytrenowano na tekstach tworzonych przez człowieka – książkach, Wikipedii, zasobach internetowych i na konwersacjach między prawdziwymi osobami.

“ChatGPT działa pozornie w sposób kreatywny, na pewno jest bardzo elastyczny. Można mu na przykład zlecić tłumaczenie, napisanie tekstu w określonym stylu, wiersza lub piosenki, ale też kodu w wybranym języku programowania” – zwrócił uwagę Wilkowski.

Narzędzie mogą też z powodzeniem stosować naukowcy.

“Czat może nie tylko inspirować autorów tekstów naukowych, ale nawet stworzyć abstrakt takiego artykułu” – wskazał Wilkowski.

Przytoczył wyniki eksperymentu wykonanego przez naukowców z Northwestern University w Chicago (USA), którego wyniki opublikowano w repozytorium bioRxiv. Na potrzeby badania ChatGPT wygenerował abstrakty publikacji naukowych. Okazało się, że w co trzecim przypadku osoby ankietowane nie potrafiły odróżnić tekstu przygotowanego przez narzędzie od napisanego przez człowieka. Publikowane są też już eksperymentalne artykuły naukowe, w których wprost informuje się o wykorzystaniu tej aplikacji w konstrukcji i korekcie tekstu.

Wilkowski zwrócił uwagę, że ChatGPT jest dostępny za darmo. Aby z niego skorzystać, wystarczy się zalogować i zacząć zadawać pytania i komendy. Do tworzenia tekstów nie jest potrzebne korzystanie z języków programowania, co jest konieczne w przypadku wielu modeli języka naturalnego.

“Część badaczy już z nim eksperymentuje i zapewne na stałe umieści w swoim zestawie narzędzi, wśród których są m.in. translatory, wyszukiwarki tekstów naukowych czy programy zarządzające przypisami” – wskazał ekspert.

Wilkowski zaznaczył, że program ChatGPT nie jest wszystkowiedzący. Na przykład ma ograniczone informacje o zjawiskach i wydarzeniach po 2021 r. Może też tworzyć logiczne i gramatyczne odpowiedzi, które jednak okazują się błędne w szczegółach takich, jak daty, nazwiska czy tytuły książek.

“Mimo wielu barier może pomóc on w wypracowywaniu koncepcji artykułu naukowego, jego struktury czy abstraktu, a nawet w korekcie i redakcji artykułu w języku obcym” – wskazał Wilkowski

Ekspert powiedział, że współczesny system naukowy nakłada na badaczy konieczność nieustannego publikowania, bo na tej podstawie ocenia się ich pracę i zapewnia finansowania badań. ChatGPT może im w tym zadaniu pomóc, ale nie zawsze w sposób etyczny.

“Część naukowców publikuje w tzw. drapieżnych wydawnictwach, które tylko z nazwy są naukowe. Publikowane w nich prace nie podlegają recenzjom. Dlatego wykorzystanie ChatuGPT do szybkiego przygotowywania tekstów, nawet od podstaw, może mieć ostatecznie negatywne konsekwencje dla nauki” – zauważył ekspert.

Jednocześnie podkreślił, że niektóre organizacje naukowe czy redakcje czasopism informują już o niedopuszczaniu artykułów pisanych z wykorzystaniem ChatGPT. Zdaniem innych ekspertów ChatGPT będzie niebawem najczęściej cytowanym autorem wszechczasów.

Źródło informacji: Nauka w Polsce

Kontynuuj czytanie

Polecane